FB

Nie tylko krzyże i kapliczki wykonane z kamienia lub drewna były fundowane przez mężobójców na znak zawartego porozumienia, jako oczywisty nakaz zapisany w ugodach kompozycyjnych. W śląskich dokumentach można odnaleźć również zapisy, w których wyraźnie wskazuje się na inny typ obiektu, który miał zostać ufundowany, a mianowicie pomniki epitafijne, bardziej zaawansowane niż prosty, kamienny krzyż, przez co niewątpliwie bardziej obciążające finansowo dla zamawiającego. Na Śląsku do tej pory zidentyfikowano jedynie kilka obiektów tego typu, które przetrwały na wmontowane wewnątrz (Brzeg, Imbramowice) lub na zewnątrz kościołów (Wrocław, Nysa). Być może w przeszłości było ich więcej, jednak nie zachował się materiał źródłowy, który pozwoliłby na właściwą interpretację lub powiązanie danego pomnika z konkretnymi, tragicznymi wydarzeniami z przeszłości.

Najstarsze znane epitafium tego typu na Śląsku, do którego zachowały się dokumenty nawiązuje do zabójstwa w 1497 r. pochodzi z Wrocławia. Obecnie znajduje się na ścianie dawnego kościoła pw. św Barbary (obecnie katedra prawosławna). Wcześniej chronologię zabytku określano na rok 1491, a nawet 1400, co było wynikiem błędnego odczytania daty wyrytej na obiekcie. Epitafium wmurowano na zewnętrznej, południowej ścianie świątyni, po prawej stronie portalu. Wykonane zostało z piaskowca (wym. 92 x 78 cm) i przedstawia ukrzyżowanego Chrystusa w asyście Marii i Jana Ewangelisty. W dolej krawędzi zachowała się słabo czytelna inskrypcja i data – 1497.  Szczęśliwym trafem zachował się XVIII-wieczny odpis dokumentu pozwalającego ustalić przyczyny wystawienia tego nietypowego pomnika epitafijnego. Jest to wypis z wrocławskiej księgi miejskiej, w której odnotowano ugodę kompozycyjną zawartą między rodzinami zabójcy i ofiary. Pisarz miejski zanotował fakt pojawienia się przed ławą miejską Hansa Grundela, ojca Michaela, sprawcy mężobójstwa, w celu potwierdzenia ustalonych wcześniej warunków ugody. Tak więc Hans aby zadośćuczynić postępkowi syna wybrać się musiał w jego zastępstwie i na koszt własny na pielgrzymkę do Akwizgranu. Następnie miał zlecić wyrzeźbienie w kamieniu Krucyfiksu z przedstawieniami Marii i św. Jana Ewangelisty w kościele św. Barbary; ponadto trzy dni w tygodniu miał modlić się za zamordowanego; w obu wrocławskich farach (św. Marii Magdaleny i św. Elżbiety) miał opłacać przez cały rok kaznodziejskie modlitwy w każdy piątek, a ponadto 3 tzw. Selebade oraz pięć tzw. trzydziestek, czyli mszy za dusze zabitego. W końcu miał kupić kamień (ok. 11 kg) wosku oraz opłacić posłańca i cyrulika. Na interesujący fakt należy wskazać to, że postanowienia ugody kompozycyjnej zostały zrealizowane nie bezpośrednio przez mężobójcę, a przez jego ojca.

Młodszymi niemal o 100 lat, ale równie bardzo interesującymi ze względu na cel fundacji i forme w jakiej je wykonano, są dwa pomniki epitafijne ze wsi Imbramowice leżącej około 20 km na północ od Świdnicy. Dokładną informację o istnieniu dwóch epitafiów w tej miejscowości, a właściwie jednego i oprócz niego drewnianego ołtarza wspomina Paul Kutzer w jednym ze swoich opracowań o kamiennych krzyżach na Śląsku. Jedno z nich pochodzi z 1589 r. i upamiętniać ma zabitego dnia 17 lutego tegoż roku niejakiego Martina von Hoff-Schmorbein, 18-letniego młodzieńca. Sprawcą miał być David von Borwitz auf Dirswitz. Zabójca zobowiązał się braciom zabitego, którymi byli Christoph Siegmund i George von Hoff-Schmorbein i krewnym wypłacić zadośćuczynienie. Dodatkowo pewną sumę pieniędzy miał przekazać – zum Besten des Gotteshauses i na ufundowanie epitafium. Fundacja ta miała upamiętnić i upiększyć wspomnianą świątynię – zu einem Gedächtnisse und zur Zierde der Kirche erbaut. Powstały wówczas obiekt wykonano z drewna i dziś pełni funkcję ołtarza bocznego. Dodatkowo Paul Kutzer nazywa tego typu fundację jako – Sühnaltar. W tym samym roku doszło do kolejnej zbrodni, tym razem zginął Lorenz von Hundt. Kamienne epitafium zostało ufundowane w kościele w Imbramowicach przez zabójcę dopiero w 1593 r., a był nim Ernst von Poser.

Jeśli sięgniemy do źródeł pisanych, to także odnajdziemy przykłady fundowania tego typu obiektów w okolicy, stanowiących materialny dowód zrealizowania ugody kompozycyjnej. W rękopiśmiennej XVII-wiecznej kronice miasta Świdnicy odnajdziemy takowe zobowiązanie, a właściwie informację o zrealizowaniu jednego z postanowień po nieumyślnym zabójstwie dokonanym przez studenta z Krakowa 2 września 1621 r., który przyjechał na Śląsk aby uczyć się języka j. niemieckiego. Rzucił kamieniem tak nieszczęśliwie, że trafił syna miejscowego garbarza, który w wyniku doznanych obrażeń zmarł następnego dnia. Zabójstwo zostało uznane za nieumyślne (non ex malo proposito), a sprawcę zobowiązano do wypłacenia poszkodowanej rodzinie 300 talarów, z których to ta ufundować miała w kościele farnym epitafium upamiętniające nieboszczyka. Niestety nie wiemy czy epitafium powstało, a jeśli tak to w jakiej formie: rzeźbiarskiej, kamienne, snycerskie czy malowane.

Kolejnym przykładem fundacji pomnika epitafijnego jest zabytek z kościoła św. Mikołaja w Brzegu – Dawida Schrödera i jego małżonki Katarzyny z ok. roku 1633. Znajduje się on we wnętrzu tej świątyni, a zdobi go  przedstawienie Ucieczki do Egiptu nawiązywał też do grozy okresu trwającej właśnie wojny trzydziestoletniej (1618-1648), skazujący śląskich protestantów na tułaczkę. Niewiele wiadomo o samej sprawie i szczegółach dotyczących całej fundacji i jej okoliczności, oraz innych zobowiązań wynikłych ze spisania ugody kompozycyjnej po mężobójstwie.

Być może również epitafium wmontowane w północno-zachodnią ścianę kaplicy przylegającej do nyskiej fary stanowi przykład tego typu fundacji, chociaż takiej pewności w tym przypadku nie mamy. Nyskie epitafium może pochodzić ze zniszczonej kapliczki stojącej wcześniej przed Bramą Ziębicką. Należy odwołać się tutaj do dokumentu z 1553 r., z którego wynika, że młody czeladnik Hans Grefe pozbawił życia kowala Viczo Sperlinga z Biechowa na przedmieściu Nysy przed Bramą Ziębicką. Biskup wrocławski Baltazar von Promnitz za namową wielu ludzi darował sprawcy życie. Zabójca został jednak zobowiązany do wypłacenia wdowie 200 talarów zadośćuczynienia, na utrzymanie dorastających dzieci, oraz musiał w miejscu, gdzie doszło do zabójstwa wystawić [dosłownie wybudować] kapliczkę. W dolnej części nyskiego epitafium widnieje napis Ren: 1603, odnoszący się do renowacji w 1603 r. Najprawdopodobniej wówczas wyryto napis w j. łacińskim: LIVORE EIVS SANATI SVMVS. Należy zaznaczyć, że renowację przeprowadzono dokładnie pięćdziesiąt lat od zabójstwa przed Bramą Ziębicką, co może stanowić pewną wskazówkę interpretacyjną. Nie możemy jednak z całą pewnością stwierdzić, czy omawiana płyta wiąże się ze wspomnianą zbrodnią z roku 1553.

Być może tego typu zabytków na Śląsku i ziemiach przyległych było więcej. Jednak do czasów obecnych nie przetrwały dokumenty, które wskazywałyby na cel takiej fundacji. Liczne nagrobki i epitafia zostały zniszczone po okresie reformacji. Istnieje jednak możliwość, że wybrano inną formę upamiętnienia i/lub zachowano się w formie szczątkowej uniemożliwiającej jego zidentyfikowanie. Tego typu dzieła nie stanowiły również wyjątku w innych krajach protestanckich. Śląskie przykłady nie są odosobnione. Podobne zabytki odnaleźć można również na terenach dzisiejszych Niemiec, gdzie zachowało się kilkanaście takich epitafiów, z których najciekawsze znajduje się w miejscowości Loccum leżącej na zachód od Hannoweru, które upamiętnia zabójstwo na osobie pewnego duchownego, nad którego głową widać wzniesioną siekierę.

Szerzej na ten temat w artykule Arkadiusza Dobrzynieckiego i Daniela Wojtuckiego (PDF, 2,20 MB)