FB

Dawne miejsce straceń z szubienicą w Brzegu (woj. opolskie) znajdowało się nad Odrą. Zaznaczano je na różnych mapach w różnym okresie dziejowym, ale chyba po raz ostatni w 1810 r., jako Hochgericht. Dziś tego placu należy szukać w pobliżu zakładu Kruszwica SA. Jednak słuszność tej lokalizacji potwierdziłby dopiero badania archeologiczne (np. sondaż). Na podstawie wspomnianej wyżej mapy można określić z dużą dokładnością, gdzie stała brzeska szubienica. Teren ten obecnie nie jest zabudowany, jednak jego najbliższe sąsiedztwo jest mocno przekształcone. Z początku XIX stulecia pochodzi też widok szubienicy, który potwierdza, że mieliśmy do czynienia z konstrukcją znacznych rozmiarów, o czym wiadomo też z zachowanego materiału źródłowego. Wybudowano ją na planie cylindrycznym, a na koronie studni (wieży) stało aż pięć pionowych słupów, które służyły jako podpora pod poziomo wmontowane drewniane belki egzekucyjne. Według zachowanych dokumentów szubienica mogła mierzyć niemal 53 stopy  wysokości, co wskazuje na to, że była to potężna konstrukcja. Na samą studnię (wieżę) tej szubienicy przypadało aż 23 stopy wysokości, a wysokość słupów stojących na jej koronie – 30 stóp. Wiadomo, że podczas jednego z remontów (1581 r.)  podwyższono wysokość jej słupów aż o pięć łokci. Przy takiej wysokości była doskonale widoczna z miasta, jak i z Odry, a tym samym dla ludzi z przepływających obok niej jednostek. Zapewne pomiędzy rzeką a szubienicą znajdowały się tzw. błonia rakarskie, będące pod zarządem miejskiego kata i jego ludzi. To tutaj zakopywano truchło padłych zwierząt (i inne nieczystości), do których usuwania z miasta był zobligowany miejscowy mistrz katowski, stanowiło to jeden z jego obowiązków. Wiadomo jednak, że obszar ten, przynajmniej w połowie XVIII stulecia był mocno zaniedbany. Zwrócił na ten fakt wrocławski kat nazwiskiem Nessel, który zainteresowany był przejęciem tutejszej katowni, zapewne dla jednego ze swoich familiantów, co skutecznie uczynił w wielu innych dolnośląskich ośrodkach. W 1782 r. z rachunków wystawionych po remoncie tamtejszej szubienicy wynika, że bezpośrednio przy niej i najpewniej też w jej wnętrzu istniała specjalna jama, do której wrzucano kości ludzkie i zwierzęce. Była ona odpowiednio zabezpieczona i zaopatrzona w drzwiczki. Z tego ostatniego remontu zachował się szczegółowy kosztorys.
Samą szubienicę wielokrotnie poddawano kompleksowym remontom, ponieważ groziła zawaleniem, np. w 1511, 1529, 1581, 1624, 1661, 1727, czy w 1782 r. W 1730 r. obok murowanej szubienicy wystawiono obiekt drewniany, służący do karania przede wszystkim żołnierzy. W materiale źródłowym zachowały się zarówno ich szczegółowe opisy, jak również i kosztorysy. Wiadomo, że w 1661 r. wydano na odnowienie miejskiej szubienicy ponad 44 talary. Kwota ta obejmuje zarówno materiały użyte do renowacji, ale też wynagrodzenie za piwo, wypite przez rzemieślników pracujących podczas remontu miejskiej szubienicy. Wówczas naprawie poddano też miejski pręgierz, w szczególności figurkę wieńczącą jego szczyt (zapewne kata), której to naprawiono głowę i jedno z ramion, co kosztowało miasto ponad 2 talary.
Jedną z ostatnich egzekucji na tym placu kaźni wykonano w ostatnich dniach grudnia 1810 r., kiedy połamano kołem ojcobójcę nazwiskiem Fest. Wcześniej wychłostano go przy miejskim pręgierzu, który usunięto niedługo później, jako znienawidzone urządzenie penitencjarne, kojarzone z średniowiecznym wymiarem sprawiedliwości. Zapewne w jego pobliżu stała również tzw. „klatka błaznów”, wzmiankowana w zachowanym materiale źródłowym. Służyła jednak do karania za lżejsze przewinienia (drobne kradzieże, prostytucja, bójki, itp.).