Przy bocznej drodze prowadzącej do miejscowości Lipná (niem. Lindau), będącej odbiciem od głównej szosy o numerze 64 łączącej dwa miasta Aš i Cheb w zachodnich Czechach, zachował się do dziś po lewej stronie, w parowie poniżej wspomnianej drogi kamienny krzyż z unikatowym rytem, datą i napisem. Brzmi on następująco: IHS 1675 D[EN] 1 A[UGUST] HAT EIN VATTER SEIN KINDT MIT EINE[M] MES[S]ER ERSTO[CH]EN, co można tłumaczyć na j. polski, jako: „pierwszego dnia sierpnia ojciec zabił nożem swoje dziecko”. Pomnik ten nie imponuje szczególnie rozmiarami, które wynoszą: 80x90x21, wykonano go z granitu. Zachowały się też do dziś relacje, przeważnie zapiski kronikarskie oraz dokumenty, które przybliżają nam okoliczności tej fundacji.
Jeden z chebskich kronikarzy zapisał bowiem, że: „w 1675 r. donosi się o pewnym złym człowieku. Bywał on często w miejscowej gospodzie, gdzie pił z innymi, wesoło się bawił, często aż noc nastała. Wracał po nocach, aż pewnej z nich diabeł mu się objawił interesując się jego dziećmi, szczególnie jego czteroletnim synkiem. Pewnego razu diabeł pod postacią człowieka rzekł, słuchaj chłopie co ci powiem, swojego synka masz morderczym sposobem pozbawić życia, wyrwać mu serce, a krew wyssać. Wagner wpadł krzycząc do wsi, chwycił swojego małego synka, który zaczął krzyczeć: tato, tato. Ojciec wyciągnął nóż i podciął synowi gardło, dopuszczając się straszliwego okrucieństwa, o jakim jeszcze nie słyszano. Rzucił ciało na ziemię, wrócił do domu, gdzie napotkał żonę, która zapytała go czemu tak szybko wrócił do domu, ale nie otrzymała odpowiedzi. Po kilku dniach odnalazł ciało dziecka w stanie rozkładu, które poćwiartował przy pomocy noża. Następnie wrócił do domu w ubraniu całym zachlapanym krwią, przez co wzbudził podejrzenia jako morderca dziecka. Został aresztowany i osadzony w więzieniu. Wyrok mógł być tylko jeden, miał zostać ścięty na Rabensteinie na końcu przedmieścia, przed Brucktor obok drogi, po jej lewej stronie, gdzie znajduje się wzniesienie, a na nim miejsce ścięć (Köpfstatt), które możliwe, że jest jeszcze zachowane. Kat jednym cięciem odjął mu głowę, jednak wielu się pochorowało” – tyle dziejopisarz.
Według dawnych zabobonów poszczególne części ludzkiego ciała wraz z ludzką krwią miały pomagać na różne dolegliwości i schorzenia, a także wspomagać podczas przestępstw i zapewniać nieuchwytność przez wymiar sprawiedliwości. Tego typu wierzenia miały charakter czysto fantastyczny. Choćby zjedzenie dziewięciu serc nienarodzonych dzieci dawało możliwość latania. Stąd powiedzenie „czarownice latają, bo serca pożerają”. Regularne spożywanie tego organu miało też zapewnić niewidzialność lub nieuchwytność (bezkarność). Podobne wierzenia dotyczyły krwi. Jej spożywanie miało stanowić coś w rodzaju ochronnego amuletu.
Wyrok kary śmierci na mordercy własnego syna rzeczywiście wykonano, o czym świadczą zachowane dokumenty dotyczące tej sprawy. Został on ścięty wiosną 1676 r. Z zachowanych chebskich rachunków wynika, że m.in: pachołka miejskiego za zakucie w łańcuchy Michela Wagnera, który zabił własnego syna wynagrodzono kwotą 56 krajcarów. Dnia 7 marca kat nazwiskiem Fischer, który wykonał egzekucję skazańca otrzymał 1 floren i 30 krajcarów. Z kolei 15 marca rzemieślnikom (murarzom) za piwo i chleb, którzy przeprowadzili remont kamiennemu Rabensteinu, wypłacono 2 floreny i 30 krajcarów.
Zachowany do dziś kamienny krzyż upamiętnia więc tragiczne wydarzenia z roku 1675, kiedy ojciec pozbawił życia własnego syna. Obiekt ten należy zaliczyć do grupy krzyży pamiątkowych. Nie wiadomo niestety w jakim czasie od tragicznych wydarzeń został on wystawiony, kto stoi za jego fundacją, może była to inicjatywa najbliższej rodziny, albo miejscowej społeczności, wstrząśniętej tą okrutną zbrodnią.